Klaśnięcie jednej dłoni – Richard Flanagan

Flanagan_Klasniecie jednej dloniTak to właśnie działa. Rysiek Flanagan zdobywa Bookera za 2014 rok (Ścieżki północy), a wydawcy niczym literackie hieny cmentarne zaczynają wygrzebywać wszystko, co napisał wcześniej. Naturalnie nie są to zazwyczaj dzieła tak dobre, jak tytuł nagrodzony, bo gdyby były, to Booker wpadłby wcześniej. No ale trzeba kuć żelazo, póki mleko się nie rozlało, a nazwisko autora nie przebrzmiało (jedziemy z tym rapem, ej). Efekt? W ciągu trzech lat wypluto na polski rynek pięć wcześniejszych powieści Flanagana i zapewne na tym by nie poprzestano, gdyby nie fakt, że skończyły się możliwości, bo pisarz więcej nie stworzył. Przynajmniej póki co. Nie żeby mi taka sytuacja na rynku przeszkadzała, ale zawsze mnie to trochę bawi i rozbudza we mnie cynizm, bo skoro wcześniej nie uznano tych powieści za warte wydania, to co się stało, że nagle zmieniono zdanie? Czyżby większa rozpoznawalność nazwiska autora sprawiła, że jego dzieła stały się literacko lepsze? Zaryzykuję stwierdzenie, że nie. Wyzłośliwiam się teraz ociupinkę, ale trzeba przyznać, że sam łyknąłem tę przynętę zarzuconą przez wydawcę i postanowiłem wrócić do Flanagana. Stanąłem przed wirtualną półką w księgarni, odrzuciłem rozsądek i jako człowiek wrażliwy na piękno (a co, może nie?) wybrałem powieść o najładniejszym, najbardziej intrygującym tytule. Czasem trzeba się zdać na intuicję.

Czytaj dalej „Klaśnięcie jednej dłoni – Richard Flanagan”

Ścieżki północy – Richard Flanagan

Sciezki polnocyMoże na początek – dla rozgrzewki – mała ciekawostka. Tę powieść Flanagan tworzył przez 12 lat. Wniosek z tego taki, że trochę się z tym pisaniem ociągał, bo Ścieżki północy nie są dziełem ani opasłym, ani jakoś misternie skonstruowanym i nie za bardzo widzę tutaj powody, by rzeźbić ją przez ponad dekadę. Ale z drugiej strony: co ja tam mogę wiedzieć o pisaniu powieści, skoro nawet nad napisaniem wstępu do tej notki potrafię się głowić przez godzinę. Dlatego dwunastoletni cykl powstawania (a może powinienem napisać „wytyczania”, hehe, rozumiecie?) Ścieżek północy kwalifikuję w kategoriach ciekawostek a nie wad. To musi być dziwne uczucie – poświęcić swojemu dziełu tyle czasu oraz uwagi, by inni mogli je przeczytać w trzy wieczory, odstawić na półkę mrucząc przy tym do siebie: no fajne, fajne, ale ciekawe co dzisiaj zjem na obiad. Podła, niewdzięczna dola pisarza! Flanagan przynajmniej został doceniony nagrodą Bookera (2014) i może liczyć na to, że za pięć lat ktoś przy przeglądaniu listy laureatów nadal będzie pamiętał o jego powieści i być może po nią sięgnie, ale co z tysiącami innych autorów, o których nikt się nie dowie? Wszystkie te lata psu w dupę? Najwyraźniej Flanagan może się mimo wszystko uznawać za szczęściarza, a jeśli dodam do tego informację, że Ścieżki północy bardzo, ale to bardzo mi się podobały, to autor pewnie pęknie z radości.

Czytaj dalej „Ścieżki północy – Richard Flanagan”